niedziela, 27 października 2013

Dziękuję


Teraz już wiem.
Może jeszcze nie wszystko do końca, ale przynajmniej (AŻ) tyle, że warto było czekać.

Dziękuję. Zawsze będę Ci dziękować.

Czuję, smakuję, widzę i dotykam dawne marzenie, które staje się rzeczywistością. 
I jest cudownie. :)

piątek, 25 października 2013

Jeszcze...

Włosy moje pachną Tobą.  
Moja skóra pachnie Twoją. 
Chcę jeszcze... Jeszcze... 
Taki ciepły, miękki, czuły.

Jeżeli naprawdę mnie nie chcesz, to czemu to robisz? Czemu pozwalasz mi czuć się bezpieczną? Czemu pozwalasz mi zatracać się w tym uścisku?
Dlaczego? 

Ja Tobie też dziękuję. Mnie też tego było trzeba. Tylko, że ja potrzebuję tego nadal. Jedna dawka nie wystarcza. Już za chwilę znów będzie mi zimno...

czwartek, 24 października 2013

Ciepło


Szargana emocjami szukam pocieszenia w okropnej bezsilności na zło tego świata, tej rzeczywistości. Tej, tamtej, przyszłej.


I Ty, który mnie pocieszasz. Który pozwalasz mi się wtulić w swoje ramiona ten jeden raz na dłużej niż zwykle. W ramiona, które są tak przyjemnie ciepłe. Miękkie. Ciepłe, ciepłe... 
I to uczucie zapadania się w słodycz tego ciepła.
Jasne spojrzenie. Ciepły uśmiech. Zrozumienie. 
Ciepło.
Ciepło bijące od Ciebie.
Żar bijący ode mnie. 

I tylko nie wiem, co gorsze...

wtorek, 22 października 2013

Don't be afraid


Słucham muzyki. Powinnam coś czytać, ale dopisałam resztę tekstu na DeathLover'a i nie chce mi się już nic.


Ociężałą się czuję. Już nie wiem gdzie są granice między złością, a radością w tym naszym małym świecie, który sobie wymyśliłam. Wczoraj byłam wściekła, dziś jestem błoga w małym szczęściu. Małym, bo przeciez nic wielkiego się nie wydarzyło. W sumie to niewiele, nawet bardzo niewiele. A jednak cieszę się dziecięcą radością z tych promyków słońca, które Nas dziś parzyły. 

Mam nadzieję, że spędziłeś miło czas. Ja bardzo, nawet mimo lekkiego zabiegania. Dziękuję. Za każdą chwilę, która wywołuje uśmiech na mojej zmęczonej twarzy. I za każdy Twój uśmiech, który jest prezentem tylko dla mnie.

poniedziałek, 21 października 2013

Is that alright? Yeah...


Jest mi jakoś tak niepomiernie pusto. I już nie wiem, co jest jawą, a co snem. Nic się nie dzieje, tylko plątanina pogmatwanych myśli dopada mnie każdego wieczora, poranka, nocy, dnia...

Nie wiem, co mam o Tobie myśleć. Jestem Tobą zauroczona, a jednocześnie Cię nienawidzę. Nie mogę powiedzieć, że Cię kocham, bo miłości przecież nie ma. Moje serce nie jest zdolne do prawdziwej miłości. Twoje być może tak, więc pewnie w tym tkwi problem. 


Powiedz mi, Oblubieńcu, czymże jestem dla Ciebie? Tak naprawdę i szczerze. Czy rzeczywiście tylko przyjaciółką, która los z Tobą łącząc marnotrawi serce swe na płonne marzenia? Czy jestem pocieszycielką strapionego umysłu Twego? Czy kiedykolwiek zastanawiałeś się nad tym co czuje ta, która sny swe ofiaruje wyłącznie Tobie? Czy patrzyłes w jej oczy udręczone wieczną niepewnością? Czy czytałeś jej wiersze pełne rozpaczliwych krzyków jej duszy? Czy pomyślałes o tym, że wszystko poświęca Tobie?
Nie? Cóż...

Zatem dalej błądźmy w świecie marzeń i niedomówień. 
Błądźmy między namiętnością, a niepewnością, między rozpaczą, a ulotną, krótką czułością. Skoro dla Ciebie tak lepiej...

sobota, 12 października 2013

Behind blue eyes

Byliśmy na mini imprezie. Wypiliśmy, pośmialiśmy się.

I byłes tam Ty. Niczego więcej nie pragnę... Tylko tyle byś był przy mnie.. Byś na mnie patrzył jak patrzyłeś dziś. Oczami błyszczącymi, śmiejącymi się, ciepłymi.

Tylko gdybym wiedziała jakie uczucia chowają się za tymi jasnymi oczami...
Może byłoby mi łatwiej przetrwać samotne noce, samotne dnie.

Dobranoc, niebieskokoszuly gościu mojego serca.

piątek, 11 października 2013

Nightmare



"Idziemy ulicą. Niespodziewanie zatrzymujesz się, a ja o mało na ciebie nie wpadam. Patrzę zdziwiona w twoje oczy, a potem machinalnie na usta. Często tak robię, nie wiem czy wiesz. Nagle pochylasz się i mnie całujesz... Delikatnie, ale zdecydowanie. Nie za długo. Odsuwasz się, a ja wciąż czuję na wargach ten dotyk. Mówię coś w stylu: "nie rób mi takich rzeczy" i zawstydzona śmieję się cichutko, spuszczając wzrok. Uśmiechasz się szeroko i przytulasz mnie do siebie. Znow - delikatnie, ale zdecydowanie. Długo. Czuję się tak dobrze... Idziemy dalej. Po pewnym czasie patrząc na ciebie swoimi dużymi, szklistymi oczami, zarzucam ci ręce na szyję i sama zaczynam cię całować. Mój pocałunek jest bardziej chaotyczny, jakbym bała się, że zaraz mnie odepchniesz, że znikniesz. 

Ty jednak tego nie robisz, za to odwzajemniasz szalony pocałunek, obejmując mnie lekko. Idziemy dalej. Mamy zaróżowione policzki, szklane oczy, uśmiechamy się jak nigdy wcześniej. Obejmujesz mnie pod ramię i chichoczesz mi do ucha, nie przerywając spaceru. Opuszczasz rękę, a twoja dłoń odnajduje moją. Jest taka gładka i chłodna. Moja - mała i ciepła, szybko się do niej dopasowuje. Splatają się ze sobą w słodkim uścisku, jak gdyby robiły to od zawsze. Idziemy dalej..."



Nienawidzę snów. Zawsze śniły mi się koszmary. Nie spodziewałam się czegoś TAKIEGO. Nienawidzę snów jeszcze bardziej niż koszmarów. A już było w miarę dobrze... 
"Sny to odzwierciedlenie duszy, marzeń, pragnień" - mówią wszyscy. Ale po co mi to, po co mój umysł unaocznia mi moje marzenia, skoro wiem czego pragnę I DLATEGO WŁAŚNIE NIE CHCĘ O TYM MYŚLEĆ?!?

wtorek, 8 października 2013

Explanation

Chciałam napisać bardzo wymowny post, ale nie mam siły. Wszystkie myśli ze mnie wyparowały.

Czuję się strasznie pusta w środku. Czuję, że zniszczyłam mu życie. Boję się tego, że wszystko do czego dążyliśmy w poprawie jego istnienia pójdzie na marne. A więc być może byłam mu "matką". Być może byłam z nim z litości. Nie... Litość to bardzo złe słowo. Ze współczucia? To też nie brzmi w tej sytuacji za dobrze... Nie wiem. Ze strachu przed tym co go czeka w przyszłości? Byłam opiekunką dużego dziecka, które odchodząc oznajmiło, że myślało o mnie jako o swej przyszłej żonie... Mogłam usłyszeć coś gorszego? Wydaje mi się, że najgorsze obelgi byłyby słodsze od wyznania krwawiącego serca... Tak bardzo mi przykro. Tak bardzo żałuję, ze zmarnowałam mu rok życia... Przepraszam, przepraszam, przepraszam... 
I dziękuję. Dziękuję za to, że nauczyłam się chociaż odrobinę śmielej wyrażać siebie. Za umiejętność rozmowy. Za dawną otwartość, która została mi niegdyś odebrana. Dziękuję...

***
Dziś zostało mi uświadomione coś jeszcze. Coś, co winnam sobie uświadomić już dawno. Że to czego mi brakuje, ten ktos na wyłączność, kogo zawsze pragnęłam mieć, jest, istnieje, WCIĄŻ NA MNIE CZEKA. I znów powtórzę, że jest mi przykro. I znów przeproszę. Bo co innego mogę zrobić. Dbać o ciebie. Starać się, by cię już nie zaniedbać. I wiem, że to przeczytasz. Bo chcesz być przy mnie, kiedy tego potrzebuję i wtedy kiedy nie, też. I powtórzę też jeszcze jedno słowo: DZIĘKUJĘ. Dziękuję za to, że wytrwałaś, że zaczekałaś, że wylałaś dziś na mnie swoją frustrację i smutek, który mrożąc moje serce przerażeniem przypomniał mi, że mam gdzieś na świecie PRZYJACIÓŁKĘ, dobrą duszyczkę, która, choć samotna i przeze mnie opuszczona wierzyła we mnie zawsze. Także teraz. I niech łzy, które teraz cisną mi się na oczy będą dowodem na to, jak bardzo tęskniłam i jak bardzo żałuję tego, że o tobie zapomniałam, Gosiu