...padać będzie... i chuj.
Jestem trollem. Nawet frytki z Mac'a nie pomagają. Poza tym, ze są dziwne i smakują jakby były zrobione z gnijących kartofli. Ygh..
Wróciłam. Wszamałam. Zadzwoniłam do mamy. Zjebałam, bo wszystkich obudziłam. Trudno, ale przynajmniej się ucieszyła. Wow. To miłe. Chociaż w obecnych okolicznościach przyrody, kiedy mój wyjazd do pracy znów nie jest pewny (Boże, to po co mi robiła nadzieje?!?) to nie wiem już czy tak bardzo.
Tiaaa. Ukochane samotne wieczory/noce spędzone nad pierdami przy kompie, z Adelką drącą ryja z głośników, jęczącymi znajomymi, którzy ciągle są nieogarnięci i czegoś ode mnie chcą (ale tylko dla własnych korzyści), czyli norma.
Powinnam tęsknić? Ale za czym? Dopiero co wróciłam. Jak mówią - baterie naładowała, to teraz wytrzymie. Jakoś nie mam z tym problemu. Nawet jak długo go nie widzę. Jego Ciotka miała rację - co ja właściwie w nim widzę? I szczerze? Sama nie wiem. Nie umiem tego wyartykułować.
No bo co? Seks? To nie dla mnie. Bo i po co. Przeżyję bez. Ale żeby i całowanie mnie wkurzało... MNIE?? Coś się dzieje nie tak...
Ochy i achy nad dziewiczym wąchem.
Co ja robie ze swoim życiem...?
- Zamieniam w chujową drwinę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz