środa, 26 czerwca 2013

Pada...

 ...padać będzie... i chuj.

Jestem trollem. Nawet frytki z Mac'a nie pomagają. Poza tym, ze są dziwne i smakują jakby były zrobione z gnijących kartofli. Ygh..

Wróciłam. Wszamałam. Zadzwoniłam do mamy. Zjebałam, bo wszystkich obudziłam. Trudno, ale przynajmniej się ucieszyła. Wow. To miłe. Chociaż w obecnych okolicznościach przyrody, kiedy mój wyjazd do pracy znów nie jest pewny (Boże, to po co mi robiła nadzieje?!?) to nie wiem już czy tak bardzo.

Tiaaa. Ukochane samotne wieczory/noce spędzone nad pierdami przy kompie, z Adelką drącą ryja z głośników, jęczącymi znajomymi, którzy ciągle są nieogarnięci i czegoś ode mnie chcą (ale tylko dla własnych korzyści), czyli norma. 

Powinnam tęsknić? Ale za czym? Dopiero co wróciłam. Jak mówią - baterie naładowała, to teraz wytrzymie. Jakoś nie mam z tym problemu. Nawet jak długo go nie widzę. Jego Ciotka miała rację - co ja właściwie w nim widzę? I szczerze? Sama nie wiem. Nie umiem tego wyartykułować. 
No bo co? Seks? To nie dla mnie. Bo i po co. Przeżyję bez. Ale żeby i całowanie mnie wkurzało... MNIE?? Coś się dzieje nie tak...
Ochy i achy nad dziewiczym wąchem. 


Co ja robie ze swoim życiem...? 
- Zamieniam w chujową drwinę.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz